27 grudnia 2016

#73 Strach

Cześć!

Nowa szkoła, znajomi, harmonogram każdego dnia. Nawet moje zainteresowania uległy lekkim zmianom. Wystarczyło jedynie wkroczyć w nowy etap życia, żeby zupełnie je zmienić. Po tych czterech miesiącach wiem jedno, to nie byłoby możliwe gdyby nie ignorowanie strachu. 
Od nowych koleżanek ostatnio ciągle słyszę, że przez te cztery miesiące się otworzyłam i stałam się śmielsza. Tymczasem ja nawet nie zauważyłam, że jestem nieśmiała. Żyłam sobie w bańce mydlanej zwanej "poprzednim życiem" i nie planowałam z niej wychodzić. To było bardzo wygodne, rozpamiętywanie dawnych czasów, wspominanie miłych chwil. Poszukiwanie ludzi, którzy będą ci o ich przypominać. Trwałam  w tym zakłamaniu, dopóki się nie złamałam. Nie złamałam swojego strachu przed tym "nowym".
Ale to nie było proste, musiała odzywać się do ludzi, wychodzić przed szereg, żartować, śmiać się, znajdować nowych i ludzi i poszukiwać nowego życia.


Dużo dało mi wyjście przed szereg, zapisanie się do szkolnych organizacji, to sprawiło, że poczułam się przynależna do tego środowiska, do tych ludzi. Otworzyłam oczy na to co nowe. A to co nowe okazało się piękne, mimo że takie dziwne na początku. Zbyt szybko ocenieni ludzi zaczęli zyskiwać w moich oczach. Ci, którzy przypominali mi to co kiedyś okazali się często nie warci uwagi. Świat zrobił fikołka i zmusił mnie do samodzielnego myślenia. 


Tworzę teraz nową rzeczywistość, maluję ją od nowa kreska po kresce i cieszę się nią jak dziecko stawiające swoje pierwsze kroki. 
Uczę się jak być sobą, będąc kimś zupełnie nowym dla świata.

~Anita.

3 komentarze:

  1. O widzisz, takie są plusy wynikające ze sporadycznego wychodzenia ze strefy komfortu. Zmieniamy się i nawet tego nie dostrzegamy. Gratuluję wypływania na szerokie wody i pięcia się po szczeblach kariery (organizacje szkolne itd.)! ;)

    Kultura & Fetysze BLOG

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja codziennie walczę o stanie się taką wersją siebie o jakiej marzę, jednocześnie pozostając sobą, a szkoła to prawdziwe pole bitwy, ale jak głosi pewny cytat- Life begins at the end of your comfort zone :)
    malinowynotes.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo bliskie jest mi to, co napisałaś właśnie w tym poście. Również słyszę ostatnio od znajomych, że stałam się bardziej śmiała, otwarta na ludzi, ale ja to czuję. Czuję, że przestałam się wstydzić, że przestałam obwiniać się o każdą najmniejszą rzecz. Mam nadzieję, że ta nowa rzeczywistość okaże się czymś pięknym i wyjątkowym dla Ciebie, mam nadzieję, że będziesz naprawdę szczęśliwsza. :) Arleta

    OdpowiedzUsuń

* Proszę o czytanie postów przed skomentowaniem.
* Odwiedzam każdy blog.
* Dziękuję, za każdy komentarz.