3 maja 2017

#75 Za dużo

Cześć!

W tym roku przekonałam się jak ważna jest pewna rzecz w naszym życiu. Jest to taka rzecz, która potrafi wywrócić nasze życie do góry nogami, właściwie ona wszystkim rządzi. Ta rzecz to CZAS. 
A dlaczego chce o tym napisać? Bo w tym roku kompletnie nie ogarnęłam tego w jaki sposób tym czasem zarządzać, pokonał mnie. 
Wzięłam sobie na głowę zdecydowanie za dużo i nie zawsze wiedziałam, w którym momencie odpuścić i co za tym idzie odpuszczałam nie te rzeczy, co trzeba. 
Zajęcia dodatkowe stały się o wiele ważniejsze niż nauka. I w sumie, akurat to się pewnie nie zmieni. Postanowiłam sobie jednak, że muszę znaleźć jakiś balans pomiędzy tymi rzeczami, bo sobie nie poradzę, a jedynki z matematyki, tylko mi o tym przypominają. 


Zrozumiałam, że muszę bardziej przykładać się do tych rzeczy, które lubię najmniej, bo i tak zawsze będę mieć dla nich mniej czasu. Zrozumiałam, że nie mogę odkładać wszystkiego na później (zrozumiałam, ale nadal nie potrafię ego dokonać).
Ale to co zrozumiałam przede wszystkim to, to że pasek na świadectwie nie daje prawdziwego szczęścia, to tylko pozory. Prawdziwe szczęście jest tam gdzie jest czas na pasję. 

-A.

23 kwietnia 2017

#74 Trzy dni

Cześć!

Są wokół nas ludzie, którzy wszystko zmieniają, nawet jeśli na pierwszy rzut oka tego nie zauważamy. Zmieniają też nas w jakiś dziwny nie określony sposób. Taki, którego nie jesteśmy w stanie opisać słowami. Czasem jest to po prostu więcej uśmiechu na naszych twarzach, czasem więcej łez. 
Nawet jeśli wydaje nam się nie spędzamy z tymi osobami zbyt wiele czasu, potrafią wszystko wywrócić do góry nogami. Czasem wystarczą trzy dni na zmianę człowieka. Czasem sześć, zdecydowanie zbyt krótkich miesięcy. Czujesz, że to to coś więcej niż tylko nic nie znacząca znajomość. Punkt na mapie twojego życia. To coś więcej.


Zmiany są dobre i zrozumiałam to dopiero teraz. Kiedyś się ich bałam a dziś przyniosły mi tyle szczęścia. Nie obyło się bez upadków, ale wzloty wszystko wynagrodziły.
PRZYJACIELE.
Teraz pozostaje mi już tylko mieć nadzieję, że te zmiany które nadchodzą będą działy podobnie. A ludzi, których spotkałam wcale nie zostawię w tyle lecz odłożę na bok, Zaraz obok. Tak aby w każdej chwili mieć ich przy sobie.
JUŻ TĘSKNIĘ.

-A.

27 grudnia 2016

#73 Strach

Cześć!

Nowa szkoła, znajomi, harmonogram każdego dnia. Nawet moje zainteresowania uległy lekkim zmianom. Wystarczyło jedynie wkroczyć w nowy etap życia, żeby zupełnie je zmienić. Po tych czterech miesiącach wiem jedno, to nie byłoby możliwe gdyby nie ignorowanie strachu. 
Od nowych koleżanek ostatnio ciągle słyszę, że przez te cztery miesiące się otworzyłam i stałam się śmielsza. Tymczasem ja nawet nie zauważyłam, że jestem nieśmiała. Żyłam sobie w bańce mydlanej zwanej "poprzednim życiem" i nie planowałam z niej wychodzić. To było bardzo wygodne, rozpamiętywanie dawnych czasów, wspominanie miłych chwil. Poszukiwanie ludzi, którzy będą ci o ich przypominać. Trwałam  w tym zakłamaniu, dopóki się nie złamałam. Nie złamałam swojego strachu przed tym "nowym".
Ale to nie było proste, musiała odzywać się do ludzi, wychodzić przed szereg, żartować, śmiać się, znajdować nowych i ludzi i poszukiwać nowego życia.


Dużo dało mi wyjście przed szereg, zapisanie się do szkolnych organizacji, to sprawiło, że poczułam się przynależna do tego środowiska, do tych ludzi. Otworzyłam oczy na to co nowe. A to co nowe okazało się piękne, mimo że takie dziwne na początku. Zbyt szybko ocenieni ludzi zaczęli zyskiwać w moich oczach. Ci, którzy przypominali mi to co kiedyś okazali się często nie warci uwagi. Świat zrobił fikołka i zmusił mnie do samodzielnego myślenia. 


Tworzę teraz nową rzeczywistość, maluję ją od nowa kreska po kresce i cieszę się nią jak dziecko stawiające swoje pierwsze kroki. 
Uczę się jak być sobą, będąc kimś zupełnie nowym dla świata.

~Anita.

12 sierpnia 2016

#72 Kicz.

Cześć!
Zauważyliście? Wszyscy dookoła są tacy ciekawi, inni, chce nam się na nich patrzeć. Śledzić każdy ich ruch żeby zobaczyć co jest w nich takiego, że są inni do reszty. Zdałam sobie sprawę z tego, że ja też chcę taka być. "Ciekawa", "Inna", "Interesująca". Ale takim kimś nie można się stać, takim kimś trzeba być. 
Oni zazwyczaj mają w sobie coś magnetycznego, co sprawia, że człowiek nie może przestać o nich myśleć.
.
Wyglądają inaczej.
Słuchają ciekawej muzyki.
Czytają książki, o których nigdy nie słyszałam. 


Ale lubię swoje małe typowe rzeczy. Mój plecak z super marketu i trampki z wyprzedaży. Lubię nawet to, że czasem słucham muzyki, która jest tak zła, że mi się podoba.
A może to, jak jesteśmy postrzegani to nie tylko bycie "hipsterem"? Może to po prostu bycie. Bycie sobą. Tą sobą, która nie boi się powiedzieć przed znajomymi, że czasem nawet disco-polo ją zachwyca.
Może to nasza pewność siebie. To, że żyjemy tak jak chcemy, a nie tak jak podpowiada nam cały świat?
Może ten kicz też może pozytywnie zaintrygować?
Nie wiem.


Dziękuję.
~Anita.

5 sierpnia 2016

#71 Liceum

Cześć!

Więc... PLECAK? W LICEUM? LOL U NAS BY TO WYŚMIALI! NIE JESTEŚ DZIECKIEM! KUP SOBIE JAKĄŚ TOREBKĘ JAK PRAWDZIWA KOBIETA!

I krzyw sobie kręgosłup toną książek! 
Wszystko co napisałam wyżej (drukowanymi) to opinia z jaką spotkałam się, kiedy spokojnie oznajmiłam, że muszę kupić sobie nowy plecak, bo ten stary już do niczego się nie nadaje. I... nadal jestem zdezorientowana. Zastanawiam się czy komuś czasem liceum nie pomyliło się ze studiami. Albo z tym co nosi teraz mama tej osoby? Po za tym od kiedy to plecaki są dziecinne? I co to w ogóle za podejście? Jak cokolwiek może być dziecinne i kto o tym decyduję?


Do wielu rzeczy podchodzę zbyt emocjonalnie i personalnie, ale cóż. Powinnam spokojnie przełknąć tą opinię i o niej zapomnieć. Powinnam to zignorować. Powinnam. A co robię? Denerwuję się. Niepotrzebnie. Ja i mój kręgosłup. Bo, nosiliście kiedyś torebkę na ramię, pełną książek? Nie? To nie wecie co to prawdziwy ból i udręka. 
Niestety jak widać niektórzy mają swoje priorytety i SPOKOJNIE nadal mogą je sobie mieć. 
Tylko ja się z nimi nie zgadzam. 
Więc o tym piszę. 
Bo mogę.


~Anita

20 lipca 2016

#70 Długa

Zakochałam się w ulicznym grajku, który śpiewał jak anioł a nikt nie zwracał na niego uwagi. Kiedy teraz tak o tym myślę być może był on istotą nie z tej ziemi.
Uśmiech miał szczery a utonąć w nim było łatwo. Oczy czekoladowe patrzyły z wdzięcznością kiedy pośród tłumu to ja go doceniłam.
Ale życie to nie koncert życzeń, więc wrócę do domu i zapomnę o uśmiechu, i o oczach, i o wszystkim. Bo pamięć przynosi ból, a ja nie chcę czuć bólu. 



Zapomnę. Ale nie zupełnie.
Będę czuć prosto,  w tle.  A uczucia będzie tłumić dzień codzienny. I będę pamiętać, wspominać i prosić o trochę uwagi dla tego anioła. Aby dostał skrzydła i udał się w drogę bez końca, dążąc do marzeń.
Teraz zasnę i jutro już o tym nie wspomnę bo to ktoś nieznajomy i o nim się nie powinno pamiętać. Zostanie tylko ten dziwny wpis. Zostaną wspomnienia, których nie będę pamiętać. I chodź co może wydawać się to dla was dziwne...


Będę tęsknić grajku.
-Anita

29 czerwca 2016

#69 Inne Czasy

Cześć!


Czy tylko ja nieraz słyszałam tekst typu: "Te dzieci w dzisiejszych czasach". Nie wiem jakie wy macie do tego podejście, ale mnie zawsze lekko to śmieszy. Zwłaszcza jeśli tekst padnie na jakimś spotkaniu rodzinnym gdzie nasi rodzice i ich znajomi opowiadają sobie jakie to rzeczy wyczyniali w swojej młodości. Ich wspomnienia nieraz są bardziej nieobliczalne, niż to co młodzież robi obecnie. 
Niby trzydzieści lat temu nie było elektrycznych papierosów, ale były zwykłe, które nasi rodzice podpalali za szkołą. 




Myśląc o tym wszystkim doszłam do jednego bardzo prostego wniosku. Czasy się zmieniają, ale ludzie pozostają tacy sami. zmieniają się środki i sposób życia, ale tak naprawdę wciąż mamy te same zachowania, które mieli ludzie kilkadziesiąt lat wstecz. Pewnie niedługo to my będziemy tymi, którzy osadzają młode pokolenia. A może już nimi jesteśmy?


~Niuta. (która już wszystko załatwiła i znów moze pisać!)

4 marca 2016

#68 Musisz mnie kochać!

(Mam kiepski humor.
I ostatnio nic nie piszę.
Jeśli ktoś to czyta regularnie, to przepraszam.)

Cześć!

Czy tylko ja znam mnóstwo dziewczyn, które swoje uwielbienie do chłopaka wyrażają w dość dosadny sposób? Powiedzenie, że uczepiły się swoich chłopaków jak rzep psiego ogona, byłoby chyba najtrafniejsze. Oczywiście istnieją też tacy chłopacy, ale jest ich zdecydowanie mniej.
Miłość na siłę.
Nie odstępuje go na krok. Ciągle o nim gada. Wydaje się być nachalna, nawet dla ludzi, którzy po prostu obserwują tę sytuację z daleka. Ale nie ma się jej co dziwić. Przecież on musi ją kochać, nie ma innego wyjścia. Najgorsze jest to, że najczęściej takie związki, kończą się rozstaniem i niestety zwykle to ta nachalna strona po tym cierpi. Czyli ona ma jednak jakieś uczucia. Oczywiście, że tak. Jest po prostu tak zakochana, że nie potrafi inaczej i to jest jej problem. 


To nieco toksyczne, ale z drugiej strony urocze? Sama nie wiem, ale wydaje mi się, że nie wszystko jest takim jakim się wydaje. Podobno można oszaleć z miłości. Może to nie ten chłopak, do którego ona się przeczepiła jest ofiarą, ale ona nią jest. 
To ona cierpi za każdym razem, gdy ten ją odtrąca, to ona płacze po nocach i w swojej desperacji chwyta się płetwy rekina, myśląc, ze to tylko chłodki delfin. Nie widząc reakcji tak się w tym zatraca, że staje się coraz bardziej nachalna. ona po prostu nie potrafi go sobie odpuścić.


Ona go chyba kocha.
Tylko nie wie jak ma go kochać.
~Niuta.


21 stycznia 2016

#67 Wena?

Cześć! 
Wierzycie może w coś co ludzie nazywają "weną"? Sądzicie, że coś może nas pchnąć do aktywności twórczej, a potem nagle zniknąć i zostawić z niczym. Ja nigdy w to nie wierzyłam, wydawało mi się, że to mit, który twórcy rozpowszechniają, kiedy nie chce im się pracować. Ale potem zdałam sobie sprawę, że czasem nie mogę pisać, mimo że mam na to chęć. I wtedy pierwszy raz nazwałam to brakiem weny.
Sama nie wiem, czy ona aby na pewno istnieje, ale jedno jest pewne, czasem bardzo chcę coś stworzyć, mam nawet doskonały pomysł na to, ale coś mnie blokuje. To coś sprawia, że wszystko co robię jest bezbarwne i nijakie. Czasem znika zupełnie niespodziewanie, zabierając nam część nas. Tą część, która sprawia, że jesteśmy wyjątkowi.

Wena nie interesuje się tym, gdzie jesteś, co robisz. Przychodzi niespodziewanie, a ty musisz znaleźć ujście dla tego co ze sobą przyniosła. Często bazgrzesz po zeszycie, innym razem piszesz powieść, na okładce zeszytu do matematyki. Szef chce cię wylać z roboty bo widział jak robisz coś co nie należy do twoich obowiązków, być może rysowałeś...
Czasem nie przychodzi przez pół roku, a my tak strasznie za nią tęsknimy, bo chce w końcu coś stworzyć. Czytelnicy są wściekli, bo książka miała wyjść w maju, a jest już październik. Jesteś bezradny, bo to nie od ciebie zależy czy możesz tworzyć.
Wena.
~Niuta.

21 grudnia 2015

#66 Po co?

(mam już 10000 wyświetleń!!)

Cześć!
Dziś przychodzę do was z tematem, którego nigdy nie rozumiałam. Czytając tego posta zapewne jesteście blogerem/blogerką. Mam więc do was pytanie. Dlaczego tak wiele osób używa jako tytułu posta lub bloga angielskich słów?
Rozumiem to oczywiście jeśli blog jest nastawiony na wiele kultur i teksty również są dwujęzyczne, ale w innym wypadku... po co? Po co na polskim blogu, z polskimi czytelnikami tak robić?
Na moim poprzednim blogu sama  tak robiłam. Dlaczego? Bo tak robili wszyscy popularni blogerzy, więc czemu by nie. Teraz jak tak na to patrzę z perspektywy lat, to szczerze nie widzę w tym żadnego sensu. 


Możemy powiedzieć oczywiście, że po angielsku wszystko brzmi lepiej, ale czy to nie jest trochę zdradliwe. Bo często zwłaszcza u młodszych autorek spotkałam się z tym, że same nie za bardzo wiedziały co tak naprawdę napisały w nagłówku posta. 
Albo przez nieznajomość angielskiego powstają jakieś dziwne ciągi wyrazów, które w naszym języku może faktycznie miałby sens, ale w języku obcym na pewno nie. 
Co o tym myślicie?



~Niuta.

12 grudnia 2015

#65 Kromka chleba

Cześć!
Dziś opowiem wam trochę o tym jak działają reklamy kiedy nie masz co miesiąc worka pieniędzy. A dni od pierwszego do pierwszego to wieczna niepewność i oczekiwanie. O tym jak dziecko cierpi widząc, że inne dzieci mają więcej.
Pieniądze szczęścia nie dają. Chyba, że akurat nie masz ani grosza i co do garnka włożyć. Pieniądze szczęścia nie dają. Chyba, że właśnie słuchasz jak twoje dziecko mówi, że jest głodne, a ty nie masz mu co dać. Pieniądze szczęścia nie dają. Ale rzeczy, które za nie kupujemy już tak.
Żyjemy w czasach, w których wszystko można kupić i wszystko można sprzedać. W czasach, w których życie zależy od tego ile mamy na koncie. A jeśli nie mamy nic, praktycznie już nie żyjemy. 
A najśmieszniejsze jest to, że sami to sobie zgotowaliśmy. 


Możemy sprzedawać ludzi, nasze ciała, nasze dusze. Możemy kupić szczęście. Może nas być na nie nie stać. Możemy wziąć kredyt na rodzinną atmosferę, 
Pieniądze dają więcej szczęścia niż nam się wydaje. A widzą to zwłaszcza te osoby, które ich nie mają. Ta dziewczynka, która nie dostała nowej lalki na święta w sumie nie jest zła na mamę, bo przynajmniej w wigilię był pyszny barszcz. Ta dziewczynka nie rozpacza nad tym, że koleżanki mają nowe płaszczyki na święta, bo mama rok temu kupiła jej piękną kurteczkę na przecenie. 
Ta dziewczynka szybko dorosła. 
Nie miała innego wyboru. Nauczyła się doceniać to co ma. 
To coś o czym warto w te święta pamiętać. 



~Niuta.